Pyszności ze sklepowej półki, czyli ile śmieci „wyjada” dziecko


Jestem fanką prostego i naturalnego karmienia niemowląt. Mamine mleko, BLW i wspólne obiadki – to moje typy przetestowane na własnym dziecku! Co więcej, wydaje się, że właśnie te metody były skuteczne przez większość historii ludzkości… I że wszystkie opracowane przez ekspertów specjalne receptury dla dzieci to wynalazek XX wieku. Co do składu mleka modyfikowanego, kaszek, słoiczków i tubek nie będę się wypowiadać. Dziś chciałabym przyjrzeć się opakowaniom.

Wyobraźmy sobie dziecko karmione wyłącznie mlekiem modyfikowanym przez pierwsze pół roku życia, następnie przegryzające MM kaszką i posiłkami ze słoiczków i tubek. Zastanawialiście się kiedyś, ile śmieci pozostanie po takim maluchu?
słoiczki dla niemowląt


Mleku modyfikowanemu poświęciłam cały wpis. Tutaj interesuje nas to, że puszka, która wystarcza maluchowi na tydzień waży ok 190 g, a saszetki w kartonie z taką samą masą produktu – 140 g. Przez pierwsze 1,5 roku pozostanie od 11 do 15 kg niepotrzebnych opakowań. Alternatywą jest oczywiście karmienie piersią – zero odpadów.

Zakładając, że podajemy dziecku średnio 2 słoiczki dziennie (duży i mały) od 7 do 12 miesiąca życia, otrzymamy w zależności od producenta od 40 do 45 kg odpadów. Alternatywa to gotowane warzywa i mięso, o czym pisałam.

Jeśli do tego zestawu dorzucimy tubkę z owocami każdego dnia, to w ciągu 6 miesięcy dojdzie kolejne 1,3 – 2 kg niepotrzebnych opakowań. Mogłoby się więc wydawać, że tubki są dobrym pomysłem na ograniczenie odpadów. Lżejsze, bardziej poręczne… Faktycznie, masowo wypadają korzystnie. Należy jednak wziąć pod uwagę, że szkło i metalowe nakrętki słoiczków dobrze poddają się recyklingowi. Tymczasem te leciutkie tubki składają się z warstwy folii zgrzanej z aluminium i dodatkowo są wyposażone w ustnik z twardego plastiku. Każdy z tych materiałów mógłby być cennym surowcem wtórnym, gdyby tylko dało się go odzyskać oddzielnie. Na ten moment nie istnieją w Europie instalacje pozwalające na masowe oddzielanie i odzyskiwanie tych materiałów. W najlepszym wypadku trafią one do spalarni i zostaną odzyskane energetycznie.

Alternatywą dla zawartości tubek są oczywiście świeże owoce lub własne przetwory. Jeśli jednak widzicie, że dziecku bardzo odpowiada taki sposób jedzenia, to warto poszukać ich wielorazowych odpowiedników. Można wtedy podawać nie tylko owoce, ale też bardziej treściwe posiłki.

Uzupełnieniem dziecięcej diety często bywają różnego rodzaju kaszki. Przy założeniu, że opakowanie 350g wystarczy na tydzień, otrzymamy kolejny kilogram odpadów w ciągu roku. Tutaj również mamy opakowanie wielomateriałowe (folia + aluminium) i podobny problem jak w przypadku tubek. Zamiast gotowych kaszek możemy ugotować płatki np. owsiane czy jaglane i dodać do nich owoce i odrobinę mleka. Po pewnym czasie można wypracować świetną recepturę gorącego śniadania nie tylko dla malucha, ale dla całej rodziny!

Podsumowując muszę stwierdzić, że agresywny marketing gotowego jedzenia dla niemowląt ma poważne skutki nie tylko dla portfeli rodziców, ale też dla środowiska. Biorąc pod uwagę same odpady powstałe w wyniku podawania dziecku mleka modyfikowanego (1,5 roku), kaszek (1 rok) i gotowych posiłków w słoiczkach i tubkach (6 miesięcy) widzimy że wpływ środowiskowy jest poważny. Po tych wszystkich pysznościach zostanie nawet 64 kg odpadów, w tym ok 2,5 kg nienadających się do recyklingu opakowań wielomateriałowych.

Rodzice zapłacili za tę ilość opakowanego jedzenia ok. 4000 zł. Czy ktoś jeszcze się dziwi, dlaczego na każdym kroku napotykamy reklamy tych produktów…?


Komentarze