Podróże "po Bożemu", czyli jak podróżować, aby cieszyć się światem stworzonym i nie przykładać się do niszczenia go
W ogłoszeniach duszpasterskich wielu parafii słyszymy wakacyjną zachętę, aby w czas odpoczynku wpleść pogłębienie relacji z Panem Bogiem.
Brzmi świetnie! Szkoda tylko, że nie wszyscy biorą sobie te słowa do
serca.
Wakacje często stają się czasem zwiększonej
konsumpcji, hałasu, dbania tylko o swoją wygodę, bez zwracania uwagi na dobro
drugiego człowieka. Jadąc do dalekich, ciepłych i często ubogich krajów, wcale
nie wspieramy ich mieszkańców. Biznes turystyczny jest w rękach najbogatszych,
a nasze pieniądze często trafiają głównie do międzynarodowych korporacji.
Lokalni ubodzy mieszkańcy mogą liczyć co najwyżej na fizyczną pracę,
niepokojąco podobną do niewolnictwa. Cierpią przy tym, bo napływ turystów
powoduje wzrost cen żywności i usuwanie ich z ziemi potrzebnej do budowy hoteli
i centrów rekreacji.
Zależności nie są proste. Warto stawiać sobie pytanie,
czy możemy odpoczywać i bawić się kosztem prawdziwego cierpienia innych ludzi.
Jak zatem podróżować, żeby było bardziej "po
Bożemu"?
- blisko - transport odpowiada za ok 10% światowych
emisji dwutlenku węgla, a także hałas i różnego rodzaju zanieczyszczenia.
Doceńmy podróże po Polsce, a szczególnie mikro-podróże. Unikając nadmiaru
wrażeń mamy więcej czasu na modlitwę i kontemplację.
- inaczej - unikajmy głośnych, popularnych turystycznie
miejsc. Szczególnie rodzice małych dzieci wiedzą, ile może kosztować bliskie
spotkanie z kolorowym kramikiem z chińszczyzną... I jak szybko wszystko to
zamienia się w śmieci.
- z umiarem - bierzmy swój bidon na wodę i kanapki w
pudełku, a śmietniki przy górskich szlakach nie będą się przepełniać.
- z szacunkiem - nawet jeśli zapłaciliśmy za cały bufet,
nakładajmy na talerz tylko tyle ile możemy zjeść, w mniejszych porcjach. To
jedzenie musiało gdzieś urosnąć i ktoś musiał je podać. Czemu teraz ma wyrzucać
owoce swojej pracy?
- z empatią - jeśli jedziemy w dalekie, cieple kraje,
starajmy się dostosować do lokalnych warunków. Długie prysznice w krajach
cierpiących niedobór wody, klimatyzacja na 20 stopni na rajskiej wyspie z
prądem z generatora... To zwykle okradanie tego miejsca i jego mieszkańców,
którzy i bez nas cierpią brak.
Te kilka wskazówek na pewno pomoże nam zregenerować
się, a nie zmęczyć. Odzyskać spokój, a nie rozproszyć. I zbliżyć do Pana Boga,
a nie zagłuszyć Go.
Papież Franciszek zachęca nas do przemyślenia, w jaki
sposób nasza konsumpcja wpływa na inne kultury. Dalekie podróże w europejskim
stylu są jednym z przejawów wyzysku, o którym wspomina Papież.
"144. Konsumpcyjna wizja człowieka, wspierana
przez machinę dzisiejszej zglobalizowanej ekonomii, dąży do homogenizacji
kultury i osłabienia ogromnej różnorodności kulturowej, będącej skarbem
ludzkości. (...) Nie można także narzucać pojęcia jakości życia, lecz trzeba je
rozumieć w obrębie świata symboli i zwyczajów właściwych każdej grupie ludzi.
145. Wiele form nadmiernego wyzysku i degradacji
środowiska może wyczerpywać nie tylko lokalne źródła utrzymania, ale także
zasoby społeczne, które pozwoliły na trwanie takiego stylu życia, jaki przez
długi czas wspierał tożsamość kulturową oraz sens istnienia i współżycia. Zanik
pewnej kultury może być równie albo jeszcze bardziej poważny jak wyginięcie
gatunku zwierząt lub roślin. Narzucenie pewnego hegemonicznego stylu życia
związanego z określonym sposobem produkcji może być równie szkodliwe jak
zniszczenie ekosystemu. (Laudato Si, nr 144 i 145)
Dołącz na Facebooku i nie przegap kolejnych!
Komentarze
Prześlij komentarz