Od mojej poprzedniej wizyty w sortowni (relacja) minęły ponad dwa
lata. W tym czasie zmieniło się prawo, przeszła pandemia i zapewne wyginęło
kilka gatunków. Chociaż wtedy, pełna ideałów, ufałam, że z każdym rokiem
odpadów będzie coraz mniej, niestety jest odwrotnie.
Aby odświeżyć wiedzę, udałam się ponownie na instalację
unieszkodliwiającą odpady. Tym razem odwiedziłam Zakład Unieszkodliwiania
Odpadów w Opocznie. To bardzo ciekawe miejsce, bo obsługuje praktycznie wszystkie rodzaje odpadów komunalnych. Obok dawnego, nieczynnego już
składowiska powstał nowy zakład. W jego skład wchodzi sortownia odpadów
zebranych selektywnie i zmieszanych, kompostownia odpadów zielonych, instalacja
do stabilizacji zmieszanych odpadów komunalnych i nowe składowisko. Jest tu
również Punkt Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych (PSZOK), gdzie mieszkańcy
bezpłatnie mogą zostawić np. elektronikę, zużyte oleje i inne odpady
niebezpieczne.
Wizyta odbyła się dzięki uprzejmości Pani Beaty Wiktorowicz.
Towarzyszyła mi Joanna Baranowska z bloga organiczni.eu, która zadała pytania oznaczone w tekście
(JB) i przygotowała fotorelację. Koniecznie tam zajrzyjcie, bo świetnie pokazuje proces krok po kroku!
blogerki gotowe na zdobywanie wiedzy! |
O technologii, trudnych odpadach i obecnych wyzwania
gospodarki odpadami rozmawiałyśmy z kierownikiem zakładu, Jarosławem Antoniakiem.
PROCES PRZETWARZANIA ODPADÓW
Jak wygląda proces?
Odpady zmieszane trafiają na rozdrabniarkę i sito o oczku 8
cm. Mniejsze elementy są następnie kompostowane w rękawie, a większe trafiają
na linię sortowniczą. To, co nie nadaje się do recyklingu jest rozdzielane
pneumatycznie. Lżejsze frakcje trafiają do paliwa alternatywnego, a cięższe to
tzw. balast i są składowane. Obowiązuje zakaz składowania frakcji palnej, czyli
lekkich odpadów o wartości opałowej powyżej 6 MJ/tonę. To jednak nadal mało
(opłaca się spalać paliwa ok. 17 MJ/t), dlatego ponosimy opłatę od 250 to 500
zł/t. Paliwo z odpadów zebranych selektywnie jest lepszej jakości, tylko musimy
wyeliminować przedmioty o dużej zawartości chloru. Odrzucamy rury PCV, chińską
szeleszczącą folię i pojemniki np. na ciasto. Poznajemy je po tym, że gdy się
je złamie, to powstaje biały pasek. Oznacza to, że nie nadają się ani do
recyklingu, ani na paliwo alternatywne.
Odpady zebrane selektywnie idą bezpośrednio do sortowania.
Odbywa się to ręcznie na linii sortowniczej. Następnie są belowane i wysyłane
do recyklerów. Współpracujemy z kilkoma różnymi firmami.
Jakie frakcje Państwo sortują?
PET bezbarwny, PET kolorowy, chemię miękką (PP, LDPE) i
chemię twardą (HDPE, LDPE i wszystkie większe elementy). Do tego szkło, papier
(miks, czyli gazeta i tektura razem) i puszki.
Próbujemy dostosować się do zapotrzebowania recyklerów.
Chcemy im ułatwić, a jednocześnie ograniczyć koszty, lub zwiększyć zyski. Ceny
są bardzo zmienne i niestety do kilku frakcji to my musimy dopłacać.
Jaka część odpadów segregowanych trafia do recyklingu?
40 - 50% do recyklingu, 20 – 30% na paliwo alternatywne. Reszta
to balast, który jest składowany.
JB: A co z frakcją bio?
Mamy kompostownię do odpadów zielonych na
450 ton. Odpad bio ze zmieszanych odpadów komunalnych stabilizujemy w rękawach
foliowych. To znacznie prostsze i tańsze niż budowa betonowych reaktorów,
dlatego wybór padł na tę technologię. Stabilizat jest potem składowany.
W planach jest budowa kompostowni odpadów zielonych i
biodegradowalnych na 6000 ton.
Czy kompostownia produkuje kompost? :)
Nie mamy żadnego certyfikatu, bo raczej nie spełnia wymagań.
Służy do tworzenia skarp na składowisku. Podobnie stabilizat: jeśli pozytywnie
przejdzie badania, to płacimy pomniejszoną opłatę (42,5 zł). Badamy AT4, węgiel
organiczny i strata prażenia. Jeśli wyniki nie przekraczają bezpiecznych wartości
to używamy do rekultywacji i formowania skarp na składowisku. Jeśli
przekraczają, to płacimy 270 zł za tonę i składujemy jako odpad. Zdarza się to ze dwa razy w roku, zazwyczaj w
ciepłych miesiącach. Problem bywa z węglem organicznym, bo we frakcji
podsitowej poniżej 8 cm jest dużo tworzyw sztucznych. Przelatują nakrętki,
fragmenty plastiku rozdrobionego na początku linii.
Po 2 tygodniach stabilizacji rozrywamy rękawy i przerzucamy, a po 6 tygodniach przesiewamy
przez sito o oczku 2 cm.
Robiliśmy kiedyś taki eksperyment. Zgromadziliśmy na pryzmie
odpady biologiczne ze zmieszanych komunalnych i przerzucaliśmy je co drugi
dzień przy wietrznej pogodzie. Okazało się, że po 6 tygodniach odpady na
pryzmie osiągnęły wszystkie parametry, a w rękawie niestety nie.
JB: Trzeba przerzucać kompost!
Dokładnie! Zaczęliśmy się zastanawiać jak to robić lepiej w
dużej skali. Odpady biologiczne mogą być nieprzyjemne, bo po 2 – 3 tygodniach
zaczynają dobrze pracować. Jednak jeśli przerzuca się dość często, to nie ma
uciążliwości. My jesteśmy w dobrej sytuacji, bo do najbliższych sąsiadów mamy
300 – 400 metrów. Działania podejmujemy przy odpowiednim kierunku wiatru, aby
potencjalne zapachy leciały w kierunku lasu.
Po 6 tygodniach stabilizacji, pilnowania temperatury,
zwilżania gdy jest zbyt ciepło i sucho, nie ma możliwości, żeby coś
śmierdziało. Jedyna sytuacja, gdy coś może być wyczuwalne, to dzień gdy
rozrywamy rękaw i ładujemy zawartość na samochód, żeby zawieźć na składowisko.
Jest to słodkawy zapach porównywalny w tym w hodowli pieczarek.
Nasza decyzja środowiskowa stanowi, że gdy na dworze jest
powyżej 10 stopni, to możemy te odpady trzymać w magazynie maksymalnie 10 dni.
W przeciwnym wypadku zapach może stać się uciążliwy, zanim załadujemy rękaw.
Mieliśmy kiedyś awarię urządzenia do ładowania
rękawów. Trwało to przez cały miesiąc, latem. Rozważaliśmy potem używanie
aparatu tlenowego dla operatora ładowarki, bo nie dało się wytrzymać. Ponadto w
odpadach wytwarza się metan i siarkowodór. Pierwszy z nich jest wybuchowy w
odpowiedniej mieszaninie z tlenem, a drugi silnie trujący.
Właśnie, co się dzieje z biogazem?
Jest spalany w pochodniach. Niestety mamy go zbyt mało, aby
magazynować i spalać energetycznie. W 2011 roku byli badacze z Politechniki
Łódzkiej i analizowali zrekultywowane składowisko pod kątem możliwości
pozyskania biogazu. Niestety było go wówczas zbyt mało, aby mógł służyć jako
paliwo.
JB: jak duży musi być odpad, żeby opłacało się go
sortować?
Sito ma oczko 8 cm. Wszystkie mniejsze elementy trafiają do
biostabilizacji.
WYZWANIA
Rynek popsuł się ze względu na to, że Chiny przestały
odbierać odpady?
To po pierwsze. Ale koronawirus pokazał nam coś jeszcze.
Drukarnie, czy inne firmy przetwórcze brały surowiec z zachodu, a nie nasz
polski. Jak granice były zamknięte, to okazało się, że brakuje papieru i
tworzyw na rynku. Dotychczas dopłacaliśmy 50 zł za tonę, mimo że to było dobrze
wysortowane. A teraz firmy biją się o surowce i dopłacają nam nawet 250 zł za
tonę.
Jakie jeszcze zmiany widać ostatnio?
Na wielu instalacjach odpad selektywnie zebrany jest droższy
na bramie na przyjęciu, niż zmieszany odpad komunalny. To jest precedens, nigdy
się tak nie działo. Od dwóch lat obserwujemy, że odpad selektywnie zebrany na
bramie kosztuje 700zł, a zmieszane odpady komunalne 500 zł. Zawsze było
odwrotnie. Odpady zebrane selektywnie przyjmowaliśmy za darmo, bo mieliśmy z
nich jakieś zyski.
W okresie letnim widzimy co roku, że tworzyw sztucznych przybywa. Ceny spadają nawet o 50%, w porównaniu z czerwcem. Zaczęły się
wakacje, wyjazdy i plastiku jest bardzo dużo na rynku. Jeździliśmy raz w tygodniu po
„selekta” z bloków, tak teraz musimy trzy razy. Po weekendzie pojemniki przepełnione. Wypadałoby zbierać w
niedzielę, bo tyle ludzie plastiku zużywają.
Czyli trzeba promować picie wody z kranu?
Tak. Bezpośrednio z kranu, albo filtry domowe. Niektórzy
mówią, że bez plastiku nie będziemy mieli innych materiałów, np. bluz
polarowych. Jednak na rynku jest nadwyżka. Czytałem, że Unia Europejska
wytwarza 9 mld ton tworzyw sztucznych, a przetwarza tylko 3 mld ton. Także pora
zastanowić się, gdzie jest reszta?
Płonie?
Na przykład. Brakuje instalacji, które by te odpady
przetwarzały. Nowe wymagania są bardzo restrykcyjne i wiele istniejących
zakładów nie dostosuje się do nich. Chodzi o zasady monitoringu, operaty
p.poż., maksymalnie roczny okres magazynowania odpadów zebranych selektywnie.
Problem będzie tylko większy. Wiem, że w województwie mazowieckim wiele firm
przetwarzających i pośredniczących w przetwórstwie odpadów po prostu się
zamknie. Słyszałem, o 200 podaniach o zamknięcie działalności. Na to miejsce
nie otwiera się nic.
Jako instalacja komunalna musimy przyjąć zmieszane odpady
komunalne. A na selektywnie zebrane brakuje nam mocy przerobowych i nie mamy obowiązku przyjęcia ich.
No i co, przecież ludzie nie będą produkować odpadów,
tendencja jest raczej wzrostowa…?
Dokładnie! My też zastanawiamy się, gdzie te odpady się
podziewają? Dawniej staraliśmy się odbierać wszystkie odpady od naszych
kontrahentów. Jednak teraz nie możemy przekroczyć roku magazynowania. Dlatego
przyjmujemy odpady zebrane selektywnie tylko od naszej firmy, PGK Opoczno. Oni
obsługują 5 gmin. Pozostałe muszą zagospodarować odpady gdzieś… w ramach kraju,
miejmy nadzieję. Wiem, że czasem jeżdżą po całej Polsce, żeby tylko gdzieś
zostawić i jeszcze zapłacić horrendalne ceny, 700 – 800 zł za tonę.
Dlaczego nie przyjmą Państwo więcej?
Nie mamy takich mocy przerobowych, jak byśmy chcieli.
Dawniej była możliwość magazynowania odpadów selektywnie zebranych nawet przez
trzy lata. To się nie psuje, ani nie wytwarza innych uciążliwości. Jedyny minus
był taki, że mieliśmy ubytek na tej frakcji. Obecnie dozwolony jest okres
magazynowania jednego roku. Co by się nie działo, nie możemy przekroczyć tego
czasu, ani ilości 1500 ton odpadów, którą mamy w pozwoleniu zintegrowanym.
Obecnie czekamy na nową decyzję z Urzędu Marszałkowskiego.
Złożyliśmy wniosek o zwiększenie tej ilości do 3000 ton. Z pięciu obsługiwanych
przez nas gmin trafia do nas około 1000 ton odpadów selektywnie zebranych. Mamy
w planach budowę centrum recyklingu. Jest już koncepcja i wykupiliśmy działki.
Być może w tym roku uda się rozpocząć projekt.
Ten zakład zdaje się, ma niespełna 10 lat?
W 2011 roku została wybudowana ta nieduża sortownia. Wtedy
nie było popytu, działało więcej instalacji obsługujących selektywnie zebrane
odpady komunalne. W 2016, aby dostosować się do kolejnej ustawy i wymogów
regionalizacji, musieliśmy postawić drugą halę i dokupić cztery maszyny.
Zwiększyliśmy też nieco moce przerobowe na „selekta”. Teraz jeszcze regionalizacja została zniesiona i odpady mogą
jeździć po całej Polsce. Nie musimy mieć wiążących umów handlowych z firmami. A do tego od stycznia 2020 ilości odpadów
zmieszanych wzrosły dwukrotnie.
Ludzie przestali segregować?
Obecnie gminy płacą odbiorcom za każdą tonę. Wcześniej był
ryczałt na miesiąc. Jak firma wygrała przetarg, to w każdym miesiącu dostawała
określoną kwotę, niezależnie od ilości zebranych odpadów. Nie musiała
wykazywać, ile ton trafiło do instalacji. Dlatego była pokusa „oszczędności”,
żeby części odpadów nie dostarczyć do zakładu unieszkodliwiania i nie ponosić
opłaty na jego rzecz. Dzięki rozliczaniu za każdą tonę system został
uszczelniony. Strach pomyśleć, gdzie były te opady przed styczniem 2020?
Trudno mi uwierzyć, że taki prosty sposób rozliczeń na
podstawie masy odpadów, wszedł w życie dopiero teraz…
Mieliśmy około 1200 ton zmieszanych odpadów komunalnych na
miesiąc, a teraz dostajemy 2500 ton. Odpadów zebranych selektywnie mielibyśmy
tyle, ile tylko zdołamy przetworzyć. Nawet z Pomorza mamy telefony, czy mogą
przywieźć. To pokazuje skalę problemu.
Czy są jakieś próby przekonania ustawodawcy do wydłużenia
czasu składowania?
Były takie próby, ale w Polsce ambitnie przyjęto najwyższe
unijne standardy. Niestety nadal nie udaje się ich wdrożyć. Obecnie mówi się
raczej o powrocie do regionalizacji, bo firmy często nie wiedzą, gdzie mają
dostarczyć odpady. My jesteśmy w dobrej sytuacji, bo możemy odebrać od każdego.
Ze zbytem do recyklerów też nie ma problemu. Pozostaje tylko kwestia ceny,
która latem drastycznie spada, jak wspominałem. Przemysł też już rusza po
pandemii i granice są otwarte. Wracamy więc do sytuacji, że odpady są
przywożone z Zachodu.
JB: Słyszałam, że ten materiał jest lepszej jakości. My
jako konsumenci tak zanieczyszczamy np. papier, że szkoda pieniędzy na
makulaturę z polskiego rynku.
To jest jedna strona medalu. Druga jest taka, że firmy
odbierające odpady z zachodnich rynków więcej płacą recyklerom za przyjęcie
odpadów. U nas jakość segregacji jest różna w różnych gminach. W niektórych
wygląda to bardzo słabo, ale są i takie, gdzie pilnuje się przestrzegania
zasad. Pomagają w tym na przykład pojemniki z zamkniętą klapą i otworem. To
zapobiega bezmyślnemu wrzucaniu całych worków.
odpady gotowe do przetworzenia |
CO SIĘ DZIEJE Z RÓŻNYMI
RODZAJAMI ODPADÓW?
JB: Jak to jest z tetrapakami? Macie na nie zbyt?
Nie sortujemy ich. Były takie próby, ale okazało się, że
zebranie jednej partii zajęło prawie rok i po tym czasie potencjalny odbiorca
nie był już zainteresowany. Obecnie zalecamy mieszkańcom, aby wyrzucali je do
odpadów zmieszanych. Trafiają do paliwa alternatywnego.
JB: Słyszałam, że recyklerzy nie chcą przyjmować opakowań
PET po kosmetykach, bo są gorszej jakości.
U nas trafia to do chemii miękkiej razem z LDPE i nie ma problemu z odbiorem. Prawdziwą trudnością są folie
termokurczliwe, niedopuszczalne u recyklera. Mamy wtedy ubytek na
masie lub w ogóle dana partia jest odrzucana.
Na naszej linii osoby wybierające tworzywa mają pod ręką nóż i je przecinają.
Dorzucamy to do paliwa alternatywnego.
A zwykłe etykiety?
To nie jest problem. Trafiają do młynka i pod wodę i są
dalej przetwarzana. Folii termokurczliwej nie da się w taki prosty sposób
usunąć.
Styropian?
Przyjmujemy styropian opakowaniowy, np. po telewizorach.
Tacki po mięsie czy cateringu są zatłuszczone i niestety nie nadają się do
recyklingu. Na ten moment nie możemy przyjąć styropianu budowlanego.
Uwzględniliśmy niewielkie jego ilości we wniosku o nowe pozwolenie
zintegrowane. Dopisaliśmy też papę.
JB: Papa jest okropnym odpadem! W Warszawie PSZOKi w
ogóle nie przyjmują.
Tak, wiele firm nie chce się zajmować takim problematycznym
odpadem. Za to specjaliści, najbliżsi od nas w Piotrkowie, liczą sobie 1500 zł
za tonę, plus transport. Jeśli ktoś chce oddać u nas to odsyłamy do gminy, ale
nie wiem, są organizowane takie odbiory. Niestety czasem trafia się w odpadach
zmieszanych. Na dnie kontenera, żeby operator nie zauważył.
Jeśli nie mamy czegoś w decyzji, to nie możemy przyjąć.
Zgodnie z nową ustawą, trzy kary skutkują cofnięciem decyzji na odbiór i
przetwarzanie odpadów.
JB: Czy zdarza się, że trafiają tworzywa PLA?
Rzadko, raczej nie obserwujemy i nie sortujemy. Najgorsze są
srebrne i złote butelki po napojach energetyzujących. Nikt tego nie chce. Nawet
w miksie PET nie możemy tego mieć. Chodzi o te barwniki i inną temperaturę
spalania. One są nawet inne w dotyku, szeleści w ręku jak chińska folia. Która
zresztą też nie nadaje się do recyklingu, ze względu na dużą zawartość chloru.
A małe fragmenty folii aluminiowej, np. wieczka od jogurtów,
czy folia zużyta przy pieczeniu?
Nie wybieramy tego na sortowni, trafia do paliwa
alternatywnego
JB: możesz wrzucić do puszki aluminiowej.
Jaki jest udział puszek stalowych i aluminiowych?
Mniej więcej pół na pół. Gdybyśmy rozdzielali na dwie
frakcje, to aluminium byłoby dużo droższe. My jednak nie rozdzielamy, bo to
niewielkie ilości. Mamy rozdrabniarkę, wyposażoną w elektromagnes. Jak
przerabiamy zmieszane lub gabaryty, to jednocześnie zatrzymujemy stalowe
elementy. A jak wejdzie na linię jako frakcja nadsitowa, to ludzie wybierają po
prostu wszystkie puszki.
A odpady gabarytowe?
Zbieramy je co 3 miesiące. Trafiają do rozdrabniarki, a
następnie do sortowania. Po pierwszej zbiórce byliśmy pod wrażeniem ilości i
myśleliśmy, że już nigdy tyle nie zbierzemy. Jednak okazuje się, że ludzie coraz
chętniej wymieniają meble i za każdym razem zbiera się spora „góra”. Niektórych
sprzętów naprawdę szkoda i jeśli przyjedzie do nas ktoś z prośbą np. o kanapę
to chętnie oddajemy.
CIEKAWOSTKI
Czy na linii znajdowane są skarby? 😊
Jeden z pracowników nosił znalezione książki żonie, bo ona
kocha czytać. On sam unikał. Ale któregoś razu zobaczył: „Pan Tadeusz”.
Otworzył z ciekawości – wcześniej znał tylko taką wódkę - i znalazł 100 zł. Od
tej pory przegląda wszystkie książki, jakie tylko się pojawią!
Ile mew nad nami lata!
Tak, one tu żerują. Podobnie jak bociany na wiosnę.
wysokie są te bele (fot. JB) |
BEZPIECZEŃSTWO
Jak zabezpieczony jest teren, np. przed zanieczyszczeniem
wód gruntowych?
Teren jest uszczelniony i wyposażony w system drenów.
Wszystkie odcieki trafiają do zbiorników i samochody asenizacyjne wożą je na
oczyszczalnię. Przy każdej studzience są separatory ropopochodnych. Przeglądamy
je co miesiąc i czyścimy raz w roku. Mamy monitoringi składowiska czynnego raz
na miesiąc i zamkniętego raz na pół roku.
JB: w zeszłym roku mówiło się, że po zamknięciu
chińskiego rynku zbytu, Polska zaczęła masowo skupować odpady.
Tak i to one później płonęły… ale Anglicy dopłacali 200 –
300 funtów do tony. Znam taki prywatny zakład, który w zeszłym roku płonął 7
razy. Wszystkie pozwolenia były już cofnięte. Jednak gdy przyjeżdżała straż,
nawet tydzień po tygodniu, to odpadów było tam coraz więcej. Bezpośrednio na
gruncie, bez ogrodzenia, monitoringu… Do nas przyjeżdża kontrola i zawsze
znajdzie coś do poprawy. A ta prywatna firma nie była kontrolowana. Wreszcie
właściciel trafił do aresztu. Byliśmy zaskoczeni, że trwało to tak długo.
Pożar może się zdarzyć, gdy trafi się np. szkło i przy dużym
nasłonecznieniu spowoduje zapłon. Jestem wręcz przekonany, że składowisko,
które jest dobrze zagęszczone kompaktorem, nie spłonie. Nawet jeśli pojawi się
ogień, to pożar się nie rozwinie, bo w hałdzie nie ma tlenu. Szacuje się, że
takie samoistne zdarzenia to około 5%.
To, co pokazywano w telewizji, to zazwyczaj była hala i obok niej góry odpadów nie wiadomego
pochodzenia. Czyli w praktyce nie składowisko, jako zaplanowane miejsce na
odpady.
Czyli są instalacje państwowe i prywatne… Czy państwo ma
nam zapewnić dostęp do prawidłowego unieszkodliwiania odpadów?
Obowiązek taki spoczywa na gminach. Niestety w praktyce
kończy się na ogłoszeniu przetargu. Gdy wygra jakaś firma, to na nią
przeniesiony jest obowiązek odbioru odpadów, dostarczenia ich do instalacji
unieszkodliwiania, a także zapewnienia odpowiednich poziomów odzysku i
recyklingu. Większość umów jest podpisana w taki sposób, że to firma, która
wygra przetarg będzie ponosiła kary za niedotrzymanie tych warunków.
Gdy gospodarki odpadami nie organizowały gminy, tylko umowy
były podpisywane między mieszkańcami a firmami. Jeździliśmy śmieciarkami i jak
było źle posegregowane, to dawaliśmy najpierw żółtą a później czerwoną
naklejkę. To przekwalifikowywało odpady selektywnie zebrane
na zmieszane komunalne co skutkowało podwyższeniem opłaty za odbiór tych
odpadów o 100%. To działało bardzo dobrze, a mieszkańcy mobilizowali się, aby
pilnować segregacji
Jak to wszystko przeszło na gminy, zaobserwowaliśmy
dramatyczne pogorszenie. Przychodzili do mnie pracownicy z linii i mówili
„kierowniku, wrzuć nam komunalne zmieszane, a nie te niby – segregowane. W
kontenerach na zmieszane było więcej plastiku niż w tych na odpady materiałowe.
JB: Odpady zmieszane nie są już segregowane?
Są. W hali, którą widzieliśmy, ustawiamy na drugiej zmianie
mobilne urządzenia: rozdrabniarkę z elektromagnesem i sito 80 mm. Frakcja
podsitowa leci na bok do kontenera lub samochodu, a następnie do stabilizacji w
rękawie. Frakcja nadsitowa, czyli większe elementy trafiają na linię do
doczyszczenia. Niestety, jesteśmy w stanie wysortować 3 – 5% surowca z odpadów
zmieszanych. I nikt tego nie chce, bo jest rozdrobniony i zanieczyszczony
frakcją organiczną. Zazwyczaj trafia to do paliwa alternatywnego.
JB: Czyli pracownicy mają kontakt z odpadami zmieszanymi?
Tak
JB: W takim razie, jeśli trafią tam niebezpieczne
przedmioty, np. igła lub nóż, czy to może zrobić komuś krzywdę?
Niestety tak. Zdarzył nam się jeden taki przypadek w
historii działania sortowni. Dziewczyna ukuła się igłą. Szybko testy na HIV,
szczepionka na tężec… Na szczęście nic złego się nie stało. Chciałbym, żeby
wszyscy pracownicy mogli być zaszczepieni na wściekliznę, dur brzuszny, tężec,
itp. W ustawie jest takie zalecenie, ale nie nakaz.
JB: W takim razie jak to wyrzucać?
Nóż nie stanowi takiego zagrożenia. Pracownicy są ostrożni.
Igły i strzykawki jako medyczne. Apteki powinny przyjmować, ale niestety nie
wszystkie to robią. My podpisaliśmy umowę z dwiema aptekami w Opocznie i
zabieramy od nich te przeterminowane leki za darmo. Oddajemy do
specjalistycznej firmy i to następnie jest spalane.
Dziękujemy za rozmowę!
Tak pozytywistycznie życzymy, żeby świadomość mieszkańców rosła, a z nią jakość segregacji. A Panu, sobie i całej planecie życzymy, żeby tych produkowanych przez nas śmieci było coraz mniej!
Ciekawy artykuł?
Dołącz na Facebooku i nie przegap kolejnych!
Komentarze
Prześlij komentarz