Czy oczyszczalnie ścieków radzą sobie z mikroplastikiem?

 

Istniejące obecnie oczyszczalnie ścieków nie były projektowane do usuwania mikroplastiku. Jednak ponieważ są w nich wykorzystywane dość uniwersalne procesy mechaniczne i chemiczne usuwania np. zawiesiny i tłuszczu, to i spora część mikroplastiku "łapie się" przy okazji. Część cząstek opada na dno z cięższym osadem, a część wypływa na powierzchnię razem z tłuszczem i pianą. Obserwuje się, że drobniejsze cząstki mogą też przykleić się do osadu czynnego, w biologicznym etapie oczyszczania. Badania pokazują, że te procesy wystarczają, aby usunąć około 88% mikroplastiku. Jest to wartość uśredniona dla kilkudziesięciu badań wykonanych na całym świecie. Zaaawansowane procesy oczyszczania, np. membrany mogą powiększyć tę wartość do 94%


Czy to ma wpływ na wodę, którą pijemy?

Większość wody pitnej w Polsce czerpana jest ze źródeł podziemnych, a ścieki odprowadzamy do wód powierzchniowych. W czasie infiltracji te resztki mikroplastiku zostaną zatrzymane w glebie. Nawet jeśli czerpiemy wodę pitną z rzek (np w Warszawie), to stacje uzdatniania wody prowadzą kolejne procesy, które powinny poradzić sobie z większością mikroplastiu.

Ponieważ jednak mikroplastik może mieć formę naprawdę drobnych cząstek, nie da się zatrzymać wszystkiego bez użycia procesów membranowych.

Czy te mikrodrobiny są dla na szkodliwe?

Nie mam pojęcia!


Czy pozostały w ściekach mikroplastik ma wpływ na środowisko wodne?

W moim odczuciu - raczej niewielkie.

Chociaż oczywiście należy pamiętać, że są to zanieczyszczenia, które rozkładają się setki lat, zatem będą się akumulować np. w osadach na dnie rzeki. Mikroplastik jest też potencjalnym źródłem nibezpiecznych substancji i jako takie może być szkodliwy dla organizmów wodnych. Na pewno przydałyby się dodatkowe badania.





Czy zatem możemy być spokojni, bo oczyszczalnie wyłapią prawie cały mikroplastik?

Niestety nie.

W temacie oczyszczania ścieków same ścieki nie są, paradoksalnie, problemem. Naprawdę nieźle radzimy sobie z tym, żeby ich jakość na odpływie była odpowiednia. 

Prawdziwym problemem w oczyszczalniach jest to, co pozostaje, czyli osad ściekowy. To tutaj zgromadzone są wszystkie zanieczyszczenia: począwszy od zwykłych śmieci, które ciągle trafiają do kanalizacji, chociaż nie powinny, poprzez kawałki papieru toaletowego, piasek, zawiesinę, aż po bakterie, które najadły się niewidzialnych dla nas zanieczyszczeń i trzeba usunąć ich nadmiar. 

Tutaj też trafia mikroplastik. 

W Europie upowszechniają się procesy termicznego unieszkodliwiania osadów ściekowych - spalanie i piroliza. Te sposoby oczywiście znakomicie poradzą sobie i w mikroplastikiem. Ja jednak nie jestem ich zwolenniczką, gdyż są nie tylko kosztowne, ale też powodują, że bezpowrotnie tracimy cenne substancje, które mogłyby zostać wykorzystane w rolnictwie. Tak, stary jak świat sposób nawożenia odchodami, nadal jest najtańszy i najlepszy! Oczywiście przy odpowiedniej kontroli i stosoawniu kiku zasad bezpieczeństwa. Jeśli rezygnujemy z niego na masową skalę, to niestety po raz kolejny zabużamy kruchą równowagę naszego środowiska. Musimy mieć świadomość, że produkcja nawozów sztucznych zużywa energię i zasoby, a np. złoża fosforu są na wyczerpaniu. Nie mówiąc już o transporcie...

Mikroplastik uwięziony w osadzie ściekowym, który trafia na pola, jest zatrzymywany w glebie, a skutki tego nie są do końca zbadane.


Podsumowując


Czy mikroplastik wymusi stosowanie nowych procesów oczyszczania ścieków?

Raczej nie, gdyż wcześniej zrobią to inne mikrozanieczyszczenia - hormony i inne pozostałości leków, których nadmiar trafia wraz z moczem do ścieków. To z ich powodu rozbudowuje się stacje uzdatniania wody i rozważa zaawansowane technologie oczyszczania ścieków.


Czy mikroplastik w ściekach jest problemem?

Zdecydowanie tak!

Trafia on do osadu ściekowego i a wraz z nim do gleby, jeśli użyjemy tego osadu w rolnictwie lub rekultywacji.


Znalazałam ciekawe badania, które przeprowazdono w Niemczech. Okazało się, że na polu nawożonym osadami ściekowymi jest więcej mikroplastiku niż w glebie w okolicy.... Mimo, że ostatnie podanie osadu ściekowego nastąpiło 34 lata przed badaniem!


Wnioski są dwa:

- trywialny: plastik naprawdę długo się rozkłada. A może nawet wcale? Tylko rozpada na mniejsze części, co w metodach liczenia cząstek mikroplastiku powoduje, że z czasem jest ich coraz więcej, chociaż masa się nie zwiększa?

- mniej trywialny: problem mikroplastiku nie jest nowy. Zanieczyszczenia mogą istnieć od kilkudziesięciu lat! Chociaż to ostatnio ich ilość przyrasta lawinowo, wraz z produkcją plastiku.


Pora to zatrzymać!



bibliografia:

https://sozosfera.pl/scieki/mozliwosci-usuwania-mikroplastiku-w-procesie-oczyszczania-sciekow/

https://www.nature.com/articles/s41598-022-10294-w

https://www.frontiersin.org/articles/10.3389/fsoil.2022.941837/full

https://pubs.rsc.org/en/content/articlelanding/2020/ew/d0ew00397b






Komentarze

  1. Gdy ostatnio zepsuł się mój bojler, natychmiast skontaktowałem się z serwisem dostępnym pod https://fachowenaprawy.pl/. Ich hydraulik przybył tego samego dnia i szybko rozwiązał problem. Byłem pod wrażeniem jego wiedzy i umiejętności, a także sposobu, w jaki wyjaśnił mi przyczynę awarii. To rzadkość, aby znaleźć tak wysoki poziom obsługi klienta w tej branży. Polecam ich usługi każdemu, kto potrzebuje szybkiej i efektywnej pomocy hydraulicznej.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz