Podróże - kształcą czy niszczą?

Muszę Wam się do czegoś przyznać. Gdy w 2008 roku wyjechałam na Erasmusa i odkryłam tanie loty, zostałam podróżoholiczką. Szczyt przypada na rok 2009, kiedy to odwiedziłam aż 10 krajów. Potem zaczęłam pracę, czasu zrobiło się mniej, ale wyskoki na weekend do ranodomowych europejskich stolic praktykowałam nadal. Do tego doszły podróże służbowe i dłuższe wakacje na innych kontynentach. Nie miałam pojęcia, jak bardzo jest to szkodliwe dla środowiska!

Wiele się w tym czasie nauczyłam. Zaobserwowałam jednak, że z każdą kolejną podróżą tego rozwoju jest jakby mniej. Że wpadam w pewne koleiny własnych oczekiwań i wskazówek Lonely Planet. I że moje podróżowanie coraz bardziej przypomina konsumowanie nowych miejsc i wrażeń - dla samego konsumowania.
Mam wrażenie, że w wielkiej skali przemysłu turystycznego jest jeszcze gorzej. Konsumpcja, przemysł, turystyka - wymieniam te słowa jednym tchem. Turystyka ma dostarczyć nowych wrażeń i przyjemnego odpoczynku. Czasy, gdy opuszczenie domu i udanie się w nowe miejsce było gwarancją rozwoju osoby, minęły bezpowrotnie.

wpływ turystyki na środowisko



A w jaki sposób podróże niszczą?
Im dłużej o tym myślę, tym bardziej jestem przekonana, że na jednym artykule się nie skończy. Branża odpowiadająca 10% światowego PKB, zatrudniająca 1 na 10 pracowników na świecie i odpowiedzialna za 8% globalnych emisji dwutlenku węgla - to nie bagatela! I niestety na środowisko wpływ też ma ogromny...


1. Wpływ na globalne ocieplenie
Najbardziej mierzalny aspekt niszczycielskiego wpływu podróży. Okazuje się jednak, że kluczowe znaczenie ma wybór miejsca na wakacje, bo ok 90% emisji dwutlenku węgla w turystyce jest związanych z transportem lotniczym.



Samoloty są najbardziej energochłonnym środkiem transportu w przeliczeniu na 1 osobę i 1 pokonany kilometr. Zużycie energii jest blisko dwa razy większe, niż w przypadku standardowego samochodu. Ta energia zawsze pochodzi z paliw kopalnych, w przeciwieństwie do innych środków transportu. Ponadto podróże lotnicze są odbywane na większe odległości niż jakiekolwiek inne. Kiedy musiałam wybrać się do Szwajcarii z zakazem latania w ciąży, doświadczyłam też, że nie tylko o czas i wygodę tu chodzi. Okazało się, że loty są znacznie tańsze i łatwiej dostępne niż połączenia kolejowe! Bardzo ciekawa analiza wpływu transportu lotniczego wraz z ekscytującymi danymi dotyczącymi podatków znajduje się tutaj.

Rozwiązanie nasuwa się samo: im rzadziej wybieramy się w podróż samolotem i im bliższe wybieramy destynacje, tym lepiej!


2. Zużycie zasobów
Ulubione przez turystów miejsca są zazwyczaj szczególnie ograniczone przestrzennie: wyspy, wybrzeże, góry. Nigdy w historii, ani prehistorii nie było tam tylu ludzi, co obecnie. Oznacza to nie tylko tłok, hałas i przerażone zwierzęta. Okazuje się, że dostarczenie energii i wody, oraz usunięcie ścieków i odpadów z takich miejsc staje się coraz większym wyzwaniem. Opowiem o tym szerzej w oddzielnym tekście.


3. Marnotrawstwo
Koszmar wycieczek all inclusive ma dwie składowe: "jedzenie oczami" i ambicje hoteli.
To pierwsze powoduje, że ludzie nakładają zbyt wiele na talerze. Potem część z tego wyląduje w koszu, co jest oczywistym marnotrawstwem. Ale czy ktoś oszacuje, ile jedzenia ludzie wciskają w siebie na siłę? Tylko dlatego, że "przecież jest za darmo", "najem się teraz, bo do kolejnego posiłku całe 3 godziny" (gorzej, jeśli siedem...) i, a jakże "żeby się nie zmarnowało". Mnie też te zachowania nie są obce w trakcie hotelowych śniadań. Myślę, że trzeba mieć bardzo wysoki poziom samokontroli i samoregulacji, żeby w opcji all inclusive nie zaszkodzić ani planecie, ani sobie!
A hotele? Ich ambicją jest zaspokojenie wszystkich przewidywalnych potrzeb gości, a lękiem - niezadowolenie klienta, który nie dostał czegoś, co mu się przecież należało. Czyli jeśli ktoś przyszedł 5 minut przed końcem śniadania, to jajecznicę musi dostać, choćby dla niego jednego miała powstać cała blacha! Na szczęście hotele pomału uczą się tym zarządzać i liczę na to, że przynajmniej ten element marnotrawstwa będzie powoli malał.

Turyści marnują nie tylko jedzenie.  Gasić światło w pokoju hotelowym - komu by się chciało? Nie bez powodu coraz powszechniej obwody elektryczne w pokojach są włączane dopiero po włożeniu karty magnetycznej.
A woda...?
Średnie zużycie wody w Europie to ok 150 l na osobę dziennie. WHO określiła, że minimum dla zaspokojenia podstawowych potrzeb człowieka to 50 l/os/d. Średnie zużycie wody w Afryce to 47 l/os/d. Średnie, czyli są osoby, które mają wody pod dostatkiem, ale i takie, które muszą zadowolić się 15-20l wątpliwej jakości wody. Czy Europejczyk jadący na safari do luksusowego hotelu będzie uprzejmy wziąć to pod uwagę i ograniczyć swoje zużycie? Nie sądzę. Myślę nawet, że zużyje jeszcze więcej wody bo 1. nie płaci za zużycie 2. więcej się poci i być może potrzebuje częstszych kąpieli. W ten sposób okrada z tego cennego zasobu lokalnych mieszkańców tylko dlatego że wziął ze sobą w podróż zwyczaje z miejsca, gdzie wody jest pod dostatkiem.

Jak zatem podróżować, aby nie niszczyć?
Myślę, że jeśli szczerze określimy swoje potrzeby (czy muszę lecieć daleko? czy muszę lecieć? a może po prostu chcę odpocząć na łonie natury i wystarczy agroturystyka na Podlasiu?), a w podróż weźmiemy otwarte oczy, serce i odrobinę pokory, to ślad jaki po sobie zostawimy nie będzie duży. Pokora i szacunek do odmienności odwiedzanego miejsca dadzą też szansę na lepsze poznanie go - i siebie. A dopiero taka podróż kształci!



Ciekawy artykuł?
Dołącz na Facebooku i nie przegap kolejnych!

Komentarze

  1. Dziękuję za ten artykuł! I z ten tytuł dający do myślenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem bardzo ciekawa, co z tych przemyśleń wyniknie i zapraszam do dzielenia się! Mnie ten temat siedzi w głowie od 2 miesięcy i wyjść nie chce!

      Usuń
  2. Hej, ja na przykład, po każdym locie przekazuję pieniądze na organizacje sadzące drzewa, żeby w jakiś sposób spróbować zrekompensować swój ślad węglowy. Ale oczywiście i tak lepiej byłoby gdybym zamiast samolotu wybrał rower ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz